Przybywamy wreszcie do stolicy tego pieknego kraju. Tym razem nie musimy rozbijac namiotu albowiem nocleg mamy zapewniony przez czlonka Hospitality Club bedacego Urugwajczykiem. Frederico ma calkiem klawe mieszkanko z niezlym dojazdem metrem.
Jako ze jest sroda od razu wybieramy sie do Palacu Krolewskiego, ktory tego dnia jest otwarty za darmo. Wieczorem przyrzadzamy kotlety schabowe z ziemniakami (jako polski specjal ktory da sie wykonac z niedrogich i dostepnych skladnikow). Na nastepne dni zostawiamy sobie luzne hasanie po miescie, czyli place i uliczki Madrytu, a takze Templo de Debod czyli swiatynie przeniesiona z Egiptu i - najwazniejsze - muzeum Prado.